Jak podaje reporter Radia ZET Jacek Czarnecki, kierowca autobusu linii 186 z czwartkowego wypadku w Warszawie był pod wpływem amfetaminy. Znaleziono przy nim woreczek z tym narkotykiem. Policja jest zdania, że najbardziej prawdopodobną hipotezą jest to, że kierowca zasłabł za kierownicą.
REKLAMA
Przypomnijmy, że do wypadku doszło w czwartek przed godziną 13 na moście Grota Roweckiego w Warszawie. Pojazd spadł z trasy S8 na nasyp na Wisłostradzie. Na miejscu zginęła jedna osoba, około 70-letnia kobieta. Autobusem jechało 40 osób.
Pierwszą hipotezą odnośnie wypadku było zasłabnięcie kierowcy. RMF FM podało informację, że kierowca miał wysoką gorączkę – ponad 39 stopni. Pojazdem kierował dwudziestokilkuletni mężczyzna, który od roku pracował w spółce Arriva, obsługującej transport miejski w Warszawie. Wiadomo, że pracę zaczął o 5.20 i zbliżał się do jej zakończenia. Czas pracy nie został przekroczony.
Policjanci ustalili, że kierowca był trzeźwy, ale sprawdzono go również na obecność innych substancji w organizmie. Jak ustalił reporter Radia ZET Jacek Czarnecki, kierowca autobusu był pod wpływem amfetaminy. Znaleziono przy nim woreczek z tym narkotykiem.
Źródło: Radio ZET
REKLAMA