Wokalista grupy De Mono Andrzej Krzywy w rozmowie w Radiu ZET opowiedział o tym, jak pandemia koronawirusa wpłynęła na jego życie zawodowe i zarobki. Okazuje się, że muzyk musi dorabiać na budowie.
REKLAMA
Pandemia mocno odcisnęła się na działalności grupy De Mono. – Zwykle graliśmy ok. 60 koncertów rocznie, a w 2020 wystąpiliśmy tylko dwa razy. Nie ukrywam, ciężko się z tego utrzymać. Zaraz ktoś powie: “ale grałeś tyle lat i mogłeś odłożyć pieniądze”. Każde oszczędności kiedyś się kończą, a mija rok, odkąd nie możemy normalnie występować i zarabiać – stwierdził lider De Mono.
Sytuacja zmusiła wokalistę do poszukania dodatkowego zajęcia. – Pomagam mojemu szwagrowi, który jest cieślą i konstruuję drewniane budowle. Pracuję fizycznie na budowie – mówił Andrzej Krzywy. – Nie chcę jedynie siedzieć w domu i myśleć, że sytuacja pandemiczna jest fatalna. Nie jestem jakąś “obsraną gwiazdą”, która będzie płakać, że ma źle – skomentował artysta.
Wokalista przyznał, że zna historie artystów, którzy w wyniku pandemii musieli się przebranżowić, ponieważ nie mieli środków do życia. – Znam wielu artystów, którzy się przebranżowili. To nie jest tak, że każdy z nas leży i narzeka, jak ma źle – przyznał Krzywy.
Źródło: Radio ZET
REKLAMA