
Ciekawie zapowiada się końcówka sezonu w piłkarskiej II lidze. Główny faworyt, czyli Widzew Łódź, mógł już dziś zapewnić sobie awans na zaplecze ekstraklasy, ale przegrał na wyjeździe z Apklan Resovią Rzeszów 0:1. Czy powtórzy się sytuacja z zeszłego sezonu, kiedy to na ostatniej prostej łodzianie wypuścili awans z rąk?
REKLAMA
Widzew musiał dziś wygrać i liczyć na straty punktów Górnika Łęczna lub GKS-u Katowice, aby zapewnić sobie awans. Łodzianie spisali się jednak bardzo słabo w pojedynku z Apklan Resovią Rzeszów.
W 64. minucie, po ewidentnym błędzie obrońców, do bramki Widzewa trafił Maksymilian Hebel. Na osiem minut przed końcem spotkania z boiska wyleciał bramkarz łodzian Wojciech Pawłowski, który celowo zagrał ręką poza polem karnym. Jego miejsce w bramce zajął… środkowy obrońca Hubert Wołąkiewicz, choć na ławce przebywał rezerwowy golkiper, który notabene przed ostatnim gwizdkiem zarobił jeszcze kartkę za obrażanie arbitra.
Aby bezpośrednio awansować, Widzew musi wygrać w ostatniej kolejce ze Zniczem Pruszków i liczyć na potknięcie bezpośrednich rywali. Jeśli tak się nie stanie łodzianie będą szukali swojej szansy w barażu, w którym jedną nogą jest już m.in. Resovia. Pełny skład meczów barażowych poznamy jednak po ostatniej kolejce spotkań, która odbędzie się już za tydzień.
REKLAMA