
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska przyznał w rozmowie w Radiu ZET, że pomysł zamykania lasów w trakcie pandemii był “niefortunny”. Jego zdaniem zagrożeniem były… parkingi leśne.
REKLAMA
Obostrzenia wprowadzane w czasie lockdownów w Polsce były pełne absurdów. Chyba jednym z największych z nich było zamykanie lasów, które zostało wprowadzone 3 kwietnia 2020 roku, czyli kilka dni po odnotowaniu pierwszego przypadku koronawirusa w Polsce. Przepis wywołał lawinę krytyki i został zdjęty po dwóch tygodniach, ale do dziś jest jednym z niechlubnych symboli “walki” rządu PiS z pandemią.
O tę kwestię Beata Lubecka z Radia ZET zapytała Waldemara Kraskę, wiceministra zdrowia. Odpowiedź polityka PiS może zaskakiwać. Jak wyjaśnił, Polacy w trakcie lockdownu ruszyli masowo na spacery do lasów, gdzie mogli zachować dystans społeczny. Parkingi wokół lasów były więc szczelnie wypełnione. – Dochodziło do tych bliskich kontaktów. Samochód stał przy samochodzie – przypomniał wiceszef resortu zdrowia.
Dziennikarka nie dawała za wygraną i dopytywała szczególnie o autora tej absurdalnej decyzji. – Na pewno to nie byłem ja – zarzekał się Waldemar Kraska. – To było rzeczywiście było niefortunne i do tej pory się uśmiechamy, jeżeli o tym słyszymy. To rzeczywiście było troszeczkę nie tak – przyznał wiceminister, nie kryjąc uśmiechu. Beata Lubecka przypomniała również o zamykaniu cmentarzy. Przepis ten nie dotyczył jednak prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Źródło: Radio ZET
REKLAMA