W sanepidzie trwa poszukiwanie osoby, która ujawniła, że Jacek Kurski został zwolniony z kwarantanny. Na celowniku 800 pracowników

Jacek Kurski, fot. Newseria

W sanepidzie trwa wielkie śledztwo dotyczące zwolnienia Jacka Kurskiego z kwarantanny, mimo uzyskanych przez niego pozytywnych testów na koronawirusa. Nie chodzi jednak o pracownika, który pomógł szefowi TVP, a tego, kto… wyjawił skandal mediom.

REKLAMA

Nie milkną echa skandalu z udziałem Jacka Kurskiego. Przypomnijmy, że szef TVP poleciał do Paryża na konkurs Eurowizji Junior, choć pięć dni wcześniej otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, Kurski został zwolniony z kwarantanny i mimo zakażenia mógł podróżować po Europie.

Okazuje się, że w sanepidzie trwa wielkie śledztwo w tej sprawie. Nie chodzi jednak o ustalenie, kto bezprawnie zwolnił szefa państwowej stacji telewizyjnej z kwarantanny. Szefostwo chce natomiast ustalić, kto jest winny “przecieku” do mediów. Wyjaśnieniem skandalu zajmuje się państwowa jednostka Centrum e-Zdrowie.

Jak ustalił dziennik “Gazeta Wyborcza”, 20 stycznia br. ówczesny dyrektor CeZ Jarosław Kieszek rozesłał do stacji sanepidu w całym kraju specjalne pismo, w którym wymienił z nazwiska 800 pracowników, którzy wchodzili na profil Kurskiego w bazie instytucji. “Zostało tam wskazane, kiedy ktoś wchodził na profil Kurskiego i jak długo go przeglądał” – donosi “GW”.

Każdy z wymienionych pracowników musi złożyć pisemne wyjaśnienia, w jakim celu przeglądał dane prezesa TVP i czy w ogóle był do tego uprawniony. W stacji sanepidu w Gdańsku kilkanaście osób, które sprawdzały dane Jacka Kurskiego, dostało pisemne upomnienie. W innych stacjach szefowie ograniczyli się do upomnień ustnych.

Źródło: Gazeta Wyborcza

REKLAMA