W rocznicę katastrofy smoleńskiej zawyją syreny w całym kraju. Celowe wprowadzanie niepokoju w społeczeństwie i straszenie uchodźców?!

fot. Pixabay

Szef MSWiA Mariusz Kamiński zapowiedział, że w niedzielę 10 kwietnia 2022 r. o godzinie 8:41 zawyją syreny w całym kraju, aby upamiętnić poległych w Katyniu i w katastrofie smoleńskiej. Czy takie użycie sygnałów alarmowych w czasie, gdy tuż za wschodnią granicą trwa wojna, jest rozsądne?

REKLAMA

“Jutro o godz. 8:41, w hołdzie Ofiarom Katastrofy Smoleńskiej, zawyją syreny alarmowe we wszystkich województwach w całym kraju. Pamiętamy o tych, którzy 12 lat temu chcąc upamiętnić poległych w Katyniu, sami zapłacili najwyższą cenę” – ogłosił na Twitterze Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji.

Pod jego wpisem pojawiło się wiele komentarzy krytycznych wobec pomysłu szefa MSWiA. Internauci ostrzegają, że Ukraińcy, którzy w olbrzymiej liczbie przebywają w naszym kraju, mogą uznać to za prawdziwy sygnał alarmowy przed atakiem na nasz kraj. Również Polacy mogą dwuznacznie odebrać taki komunikat, gdy za naszą wschodnią granicą trwają działania wojenne. Eksperci ds. bezpieczeństwa ostrzegają, że takie działanie może wywołać panikę w społeczeństwie.

Komentujący przypominają też, że gdy Służba Więzienna chciała w lutym w ten sam sposób oddać hołd zamordowanej przez więźnia psycholog w Rzeszowie, to wiceminister sprawiedliwości Michał Woś zakazał takich działań. “W czasie wojny na Ukrainie sygnały alarmowe muszą służyć jednemu celowi, nie mogą dezorientować społeczeństwa” – informował wtedy zastępca Zbigniewa Ziobry.

Źródło: Twitter

REKLAMA