Strongman Artur Walczak walczy o życie. Brał udział w idiotycznej walce slapfightingu. “Napier*** po ryju”

Artur Walczak, fot. Wikimedia

Artur “Waluś” Walczak walczy o życie po walce na gali TOTALbet Punchdown 5. Były strongman brał udział w zawodach slapfightingu, polegających na uderzaniu się przez rywali otwartą ręką po twarzy. Walczak ma krwiaka mózgu.

REKLAMA

Do sytuacji doszło podczas piątkowej gali TOTALbet Punchdown 5, która odbyła się we Wrocławiu. Podczas walki w slapflightingu, czyli policzkowaniu, poszkodowany został Artur Walczak, który rywalizował z Dawidem Zalewskim. Były strongman w stanie krytycznym trafił do szpitala. Lekarza zdiagnozowali u niego krwiaka mózgu.

O jego sytuacji opowiedział przyjaciel strongmana, raper “Bonus BGC”, który winą za problemy zdrowotne Walczaka obarczył pomoc medyczną. „Czekam na oficjalne oświadczenie federacji PunchDown w sprawie mojego przyjaciela Artura Walczaka. Dlaczego nieprzytomny czekał na karetkę przez 30 minut? Tego tak nie zostawimy. On jest obecnie w stanie krytycznym. Odciągnęli mu krew z połowy półkuli, reszty nie dali rady. To czekanie na karetkę mogło zadecydować o jego życiu ” – napisał raper.

Jego słowa dobitnie skomentował dziennikarz Krzysztof Stanowski, założyciel portalu Weszło oraz Kanału Sportowego. „Nie jest dla niego problemem, że przyjaciel leżał nieprzytomny, bo wziął udział w idiotycznym konkursie nap*** się po ryju (czytaj: policzkowania). Problemem są lekarze, którzy widocznie byli potrzebni też gdzie indziej” – napisał dziennikarz. „»To czekanie na karetkę mogło zdecydować o jego zdrowiu«. Otóż nie. O jego zdrowiu zdecydowało pie*** w łeb, po które sam się zgłosił, przy wsparciu przyjaciół zresztą” – dodał.

Źródło: Twitter / Krzysztof Stanowski

REKLAMA