Siedmiolatek przyssany do dyszy. Nikt nie zareagował

fot. Pexels

Dramat na pływalni w Powsinie. Siedmioletni chłopiec został przyssany do dyszy basenu. Żaden z ratowników nie zareagował na jego krzyki.

REKLAMA

Jak podaje portal tvnwarszawa.pl do zdarzenia doszło w piątek koło godziny 15. Na basenie w Powsinie była matka z siedmioletnim synem. W pewnym momencie chłopiec został przyssany do dyszy w ścianie basenu.

Dziecko zaczęło krzyczeć, jednak nikt nie zareagował na jego krzyki. Kobieta z synem znajdowali się w miejscu przeznaczonym dla dzieci, tuż przy samej zjeżdżalni.

Jak relacjonuje matka chłopca w trakcie wypadku na basenie było około 600 osób. Ona sama nie zdołała oderwać dziecka od dyszy. Pomógł dopiero starszy mężczyzna, który użył ogromnej siły.

Wydawałoby się, że basen po modernizacji spełnia najwyższe wymogi bezpieczeństwa, jednak mój syn boleśnie się przekonał, że niestety tak nie jest – mówiła pani Dorota w rozmowie z tvnwarszawa.pl.

Matka chłopca bardzo długo nie mogła znaleźć nikogo z obsługi. Gdy udała się do budynku ratowników, jeden z nich zaczął okładać plecy chłopca zimnymi ręcznikami i masować je. Jak dodała, zrobił dziecku zdjęcie, kwitując, że “szef nie uwierzy” i wpisał sprawę do dziennika wypadków.

Po zdarzeniu podeszłam do mężczyzny, który został mi wskazany jako ktoś z szefostwa na basenie. Pokazałam obrażenia syna, pan badając wodę w basenie powiedział, że już słyszał o sprawie, ale nie jest mi w stanie nic więcej powiedzieć na ten temat, bo to firma zewnętrzna jest odpowiedzialna za sprzęt i to oni udzielają gwarancji. Powiedziałam, że oczekuję informacji o przebiegu dalszych działań oraz jakie środki zostały podjęte, aby sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości. Przecież mi chodzi o bezpieczeństwo dzieci, które będą tu się bawić w nadchodzący weekend. Dostałam adres mailowy kogoś od badań jakości wody i propozycję darmowego wejścia następnym razem. Byłam załamana – powiedziała kobieta.

Basen w Powsinie w czerwcu ubiegłego roku przeszedł modernizację. Prace kosztowały kosztowały prawie 9,7 mln zł. Dziennikarze portalu tvnwarszawa.pl zapytali kierownika obiektu Marcina Osucha o przyczynę nieszczęśliwego wypadku. Ten odparł, że dzieci zatykały wloty do pompy i właśnie dlatego jedno z nich zostało przyssane.

Źródło: tvnwarszawa.pl


REKLAMA