Premier Morawiecki narzeka, że składy węgla nie chcą dopłacać do sprzedaży. “Nie ma woli współpracy, jaką zakładaliśmy na początku”

Mateusz Morawiecki, fot. KPRM

Premier Mateusz Morawiecki przyznał, że pomysł rządu z wprowadzeniem maksymalnej ceny węgla spotkał się z oporem sprzedawców. Eksperci od początku byli pewni, że wprowadzenie “kartek na węgiel” zakończy się klapą.

REKLAMA

Mateusz Morawiecki był pytany na spotkaniu z mieszkańcami Turowa (woj. zachodniopomorskie) o to, gdzie można kupić węgiel za cenę określoną przez rząd, czyli 996 zł za tonę, bo w powiecie szczecineckim nie ma takiej możliwości. – W powiecie są trzy składy węgla, z których tylko jeden jest czynny i oferuje ekogroszek za 2,9 tys. zł za tonę – mówił mieszkaniec regionu.

Premier przyznał, że także z innych części kraju docierają do niego informacje o tym, że “w składach węgla nie ma woli współpracy”. – Rzeczywiście jest problem na styku naszej próby zbudowania systemu, który doprowadzi do tego, że będzie można kupić węgiel po tej ustalonej cenie, a wolnym rynkiem, rynkiem składów węgla, które musiałyby w odpowiedni sposób zareagować – żalił się Morawiecki.

Eksperci od początku podkreślali, że program skazany jest na porażkę. Podobne odczucia mieli właściciele składów węgla. – By zdecydować się na sprzedaż węgla z obiecaną dopłatą i przynajmniej wyjść na zero, tona opału musiałaby kosztować co najwyżej 2 tys. zł, a nie 3 tys. zł. Kupując tonę węgla po obecnej cenie, dostanę od klienta niespełna tysiąc złotych, na niewiele ponad drugie tyle od państwa będę musiał poczekać blisko rok. W sumie wychodzi na to, że tysiąc złotych wyłożę z własnej kieszeni – powiedział jeden ze sprzedawców.

Źródło: Money.pl

REKLAMA