Premier Morawiecki i wicepremier Kaczyński wybrali się pociągiem do Kijowa. Akt odwagi czy szczyt głupoty?

fot. flickr / Archidiecezja Krakowska Biuro Prasowe

Premier Mateusz Morawiecki oraz wicepremier Jarosław Kaczyński wybrali się do Kijowa na spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Szef KPRM Michał Dworczyk przedstawił na konferencji prasowej szczegóły logistyczne wyjazdu.

REKLAMA

Oprócz przedstawicieli polskiego rządu do stolicy Ukrainy udali się premier Czech Petr Fiala i premier Słowenii Janez Janša. Minister Michał Dworczyk odsłonił publicznie kulisy wyprawy na teren objęty działaniami wojennymi. Politycy podróżują pociągiem. Dworczyk przekonywał, że to oficjalna delegacja Rady Europejskiej i Unii Europejskiej.

Szef KPRM powiedział, że wizyta była przygotowywana od wielu dni, ale utrzymywana w ścisłej tajemnicy. – Kierunkowe decyzje dotyczące wyjazdu zapadły na szczycie w Wersalu, w gronie najważniejszych przywódców europejskich. Potem premier Morawiecki w koordynacji z wicepremierem Kaczyńskim przygotowywali tę wizytę, która się dzisiaj właśnie rozpoczyna – powiedział Dworczyk.

Okazuje się, iż Rada Europejska dystansuje się od inicjatywy polskiego rządu. “Zupełnie niepotrzebny rozdźwięk ws. Kijowa. Bruksela ostrożnie mówi o samodzielnej inicjatywie premiera RP i braku mandatu RE. Polski rząd, że delegacja reprezentuje RE. Wystarczyło albo ustalić mandat wcześniej albo wcale o nim nie wspominać. Naprawdę są teraz ważniejsze sprawy” – napisał Maciej Sokołowski, korespondent TVN24 w Brukseli.

Komentatorzy są podzieleni w sprawie wyjazdu polityków na teren Ukrainy w czasie wojny. – Informowanie o delegacji takich polityków przed dotarciem na miejsce to po prostu wielka głupota. To tak jakbyś powiesił sobie tabliczkę: tu kieruj broń – powiedział jeden z byłych funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, który ochraniał polskich VIP-ów w Iraku i Afganistanie, cytowany przez portal Interia.pl.

Innego zdania jest Jacek Czaputowicz, były szef MSZ w rządzie PiS. – To bardzo dobry i odważny ruch. Wymierny symbol solidarności z Ukrainą, ale także niegodzenia się z tym, co się tam dzieje. Jestem przekonany, że kwestie bezpieczeństwa są brane pod uwagę. Pociąg wydaje się bardzo racjonalnym środkiem transportu – uważa polityk.

Źródło: Interia.pl

REKLAMA