Od kilku tygodni sytuacja na granicy polsko-białoruskiej jest spokojniejsza. Posłanka Solidarnej Polski i klubu PiS Maria Kurowska uważa, że to po części jej zasługa, ponieważ… sprowadziła relikwie św. Andrzeja Boboli do sejmowej kaplicy.
REKLAMA
Według Marii Kurowskiej sytuacja na polsko-białoruskiej granicy zaczęła się względnie stabilizować za sprawą sprowadzenia do Sejmu relikwii św. Andrzeja Boboli. – Proszę zauważyć, od 2 grudnia, od czasu, gdyśmy sprowadzili relikwie św. Andrzeja Boboli do kaplicy sejmowej, zaczęło uspokajać się na granicy – przekonywała posłanka.
Przedstawicielka Solidarnej Polski z Podkarpacia pochwaliła się dziennikarzom swoją szybką reakcją i podkreśliła, że dzięki jej decyzji nasza wschodnia granica jest bezpieczna. – Była już tak napięta sytuacja. Dlatego ja, starając się o te relikwie, bo to ja jestem winowajcą tych relikwii, chciałam, żeby to zrobić szybko, bo widziałam, co się dzieje na granicy, że jest takie napięcie – dodała.
Uroczystość przekazania relikwii świętego została odnotowana na stronie Sejmu. W wydarzeniu brała udział m.in. marszałek Elżbieta Witek i szefowa Kancelarii Sejmu Agnieszka Kaczmarska. “Relikwie zostały złożone w ufundowanym przez pos. Marię Kurowską i pos. Kazimierza Chomę relikwiarzu i wprowadzone do znajdującej się w gmachu Sejmu kaplicy pw. Bogurodzicy Maryi Matki Kościoła” – informuje Sejm.
To nie pierwsza kontrowersyjna wypowiedź posłanki Kurowskiej. Kilka miesięcy temu przedstawicielka klubu PiS przekonywała na posiedzeniu sejmowej komisji ochrony środowiska, że stare drzewa nie produkują już tlenu, a nawet zabierają go z atmosfery, dlatego trzeba je jak najszybciej wyciąć.
Źródło: gazeta.pl
REKLAMA