Polski ambasador w Brazylii wepchnął się bez kolejki na test. Tłumaczy się “różnicami kulturowymi”

Jakub Skiba (z prawej), fot. Wikimedia

Polski ambasador w Brazylii Jakub Skiba wepchnął się do jednego z punktów bez kolejki na test, aby sprawdzić czy jest zakażony koronawirusem. – Problem być może wynika z różnic kulturowych i tego, jak rozumiemy odpowiedzialność społeczną – tłumaczy się dyplomata.

REKLAMA

Jak opisują brazylijskie media przed jednym z publicznych punktów, gdzie wykonuje się testy na obecność koronawirusa, ustawiła się kolejka na kilkaset osób. Ludzie czekali po kilka godzin, aby jak najszybciej się przebadać. Tymczasem niedługo po otwarciu punktu wszedł do niego ambasador Polski w Brazylii Jakub Skiba. Mimo niezadowolenia osób czekających w kolejce urzędnik ominął ją i poszedł prosto do miejsca, gdzie wykonuje się testy. Na nagraniu publikowanym przez portal Metropoles widać, jak ambasador jest testowany, a zebrani oburzają się tym, że został potraktowany priorytetowo. 

Jak tłumaczył sam Jakub Skiba miejsce w kolejce zajął mu pracownik ambasady. Urzędnik stwierdził, że nie chciał zarazić osób postronnych i dlatego nie mógł sam stanąć w kolejce. Ambasador od 11 stycznia przebywał na izolacji w związku z wykrytym u niego zakażeniem koronawirusem. – Nie chciałem wykorzystywać mojego statusu, chciałem chronić mieszkańców Brasilii przed zakażeniem. Problem być może wynika z różnic kulturowych i tego, jak rozumiemy odpowiedzialność społeczną – powiedział ambasador. – Jeśli ktoś poczuł się urażony, to przepraszam – dodał. 

Co na to Ministerstwo Spraw Zagranicznych?

“Gazeta Wyborcza” zapytała o ten incydent biuro prasowe MSZ. “Ministerstwo Spraw Zagranicznych wyraża ubolewanie z powodu incydentu, który wydarzył się w dniu wczorajszym w Podstawowej Jednostce Zdrowia (UBS) 1 w Asa Sul w Brasilii z udziałem ambasadora Jakuba Skiby” – odpowiedział resort. “Ambasador nie miał świadomości, że taki sposób postępowania może wejść w kolizję z zasadą nierezerwowania godzin przeprowadzenia testów w punktach publicznej opieki zdrowotnej” – głosi oświadczenie. Resort zapewnił, że “incydent zostanie dogłębnie wyjaśniony” – czytamy na stronach “Gazety Wyborczej”.

Źródło: “Gazeta Wyborcza”

REKLAMA