Marsz „Stop Agresji LGBT” przejdzie ulicami stolicy. Lewica się wściekła, a Lis stanął w jego obronie

fot. pixabay

Tomasz Lis stanął w obronie organizowanego przez Młodzież Wszechpolską marszu „Stop Agresji LGBT”, który w niedziele przejdzie ulicami Warszawy. Mimo ataków lewicowych posłów, dziennikarz przyznał, że każdy ma prawo manifestować swoje poglądy.

REKLAMA

Od kilku lat w Polsce nasila się rewolucja antykulturowa spod znaku tęczy. Przekraczane są kolejne granice – coś, co było nie do pomyślenia jeszcze dekadę temu, dzisiaj powoli staje się normą. “Cipkomaryjki”, odrażające parodiowanie Najświętszego Sakramentu i Mszy Świętej, czy ostatnie ekscesy z wieszaniem tęczowych flag na pomnikach, to tylko niektóre przykłady działań lewicowych aktywistów i bojówkarzy.” – czytamy na stronie wydarzenia.

Taka zapowiedź spotkała się z atakiem ze strony skrajnej lewicy. – Panie Prezydencie Trzaskowski, czy to będzie legalne wydarzenie? Ratusz wydał na to zgodę? Tak tylko Pana pytam – jako (podobno) sojusznika osób LGBT+ – zapytała na Twitterze Katarzyna Ueberhan, posłanka Wiosny Roberta Biedronia.

Niepodziewanie odpowiedział jej Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika „Newsweek”. – W Polsce jest konstytucyjne prawo do zgromadzeń. Także takich, które nam się nie podobają. Na tym polega państwo prawa – napisał Lis.

Przypomnijmy, że Rafał Trzaskowski zdołał już zablokować jeden marsz organizowany przez narodowców. Mowa o obchodach 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej. Ratusz wyjaśnił, że decyzja nie zapadła z pobudek ideologicznych. Oficjalnie chodzi o zagrożenie epidemiczne, ale COVID-19 nie przeszkadzał mu w organizowaniu wieców podczas kampanii prezydenckiej.

Źródło: Twitter / własne

REKLAMA