Kolejna wojna w tzw. “Zjednoczonej Prawicy”. Tym razem poszło o kandydata na prezydenta Rzeszowa

Marcin Warchoł (na mównicy), fot. Wikimedia

Coraz większe emocje panują w sprawie wyboru nowego prezydenta Rzeszowa, po tym jak z urzędu po 18 latach zrezygnował Tadeusz Ferenc. Były działacz PZPR i SLD namaścił na swojego następcę Marcina Warchoła z Solidarnej Polski. To nie spodobało się działaczom PiS.

REKLAMA

Tadeusz Ferenc po 18 latach zrezygnował z funkcji prezydenta Rzeszowa. Ta zaskakująca decyzja to – jak się później okazało – początek niespodzianek. Otóż Ferenc, były wieloletni działacz PZPR i SLD, na swojego następcę nominował Marcina Warchoła, współpracownika Zbigniewa Ziobry.

Ta decyzja wywołała konsternację zarówno w tzw. “Zjednoczonej Prawicy”, jak i w pozostałych ugrupowaniach parlamentarnych. Warchoł potwierdził już gotowość do startu w wyborach. Zaznaczył też, że będzie kontynuował politykę Ferenca, a także to, że będzie otaczał się ludźmi, którzy dotychczas rządzili w ratuszu.

Jego decyzję skomentował Tomasz Poręba, europoseł PiS z Grybowa, który utożsamia się z Podkarpaciem. “Jest coś dziwacznego w tym, że prezydent ze środowisk delikatnie mówiąc dalekich od obozu rządowego, rekomenduje na swojego następcę ministra rządu Zjednoczonej Prawicy, a ten się zgadza i oświadcza, że nic nie zmieni, choć Rzeszów zmiany potrzebuje. Pytanie, komu ma to służyć?” – napisał na Twitterze Poręba.

Z jego słów wprost wynika, że PiS wystawi w wyborach swojego kandydata, który będzie rywalizował z Warchołem. W walce o fotel prezydenta mają wziąć udział również przedstawiciele Platformy Obywatelskiej, Konfederacji, a być może także Lewicy. Chęć startu potwierdził też były poseł Maciej Masłowski, który jest spokrewniony z Pawłem Kukizem.

Źródło: Twitter, własne

REKLAMA