Kobieta zmarła na schodach szpitala na oczach rodziny. Dyrektor szpitala nie widzi uchybień

fot. szpital-slawno.pl

Kobieta zmarła na schodach przed szpitalem w Sławnie, na oczach córki i zięcia, którzy prosili personel medyczny o pomoc. Rodzina złożyła zawiadomienie do prokuratury. Zdaniem dyrektora placówki nie doszło do uchybień pod stronie jego pracowników.

REKLAMA

Do zdarzenia doszło 29 marca przed Oddziałem Chorób Wewnętrznych Szpitala Powiatowego w Sławnie, który został obecnie częściowo przekształcony w placówkę covidową. – Pielęgniarka, która została dwukrotnie poinformowana o tym, że moja mama umiera na schodach powiedziała: “Tak to bywa, ja nic wam na to nie poradzę, na kartce są numery, pod które trzeba dzwonić” – opisywała córka kobiety. – Lekarz, który po kilkukrotnym dzwonieniu odebrał telefon, również został poinformowany, w jakim stanie jest mama. Powiedział, że przed chwilą na korytarzu był pacjent z covidem i on nie może zejść, bo trwa dezynfekcja, której nie zaobserwowaliśmy. Wszystkiemu przyglądał się z okna. Nie reagował na moje wołanie o pomoc. Tylko wzruszył ramionami – dodała córka zmarłej.

Jak podkreśla rodzina zmarłej, kobieta miała negatywny wynik testu na koronawirusa, który był niedawno wykonany w przychodni rodzinnej. Mimo to, lekarz nie chciał jej przyjąć z obawy przed zakażeniem.

Bliscy zmarłej 63-latki twierdzą, że lekarz zszedł do niej dopiero po 20 minutach i nie próbował ratować, bo interesował się tylko tym, czy na pewno ma negatywny wynik badania na Covid-19. Poinformowali o złożeniu zawiadomienia do prokuratury, ich zdaniem doszło do naruszenia praw pacjenta.

Jak podaje portal gp24.pl, lekarz to ten sam medyk, który wcześniej wulgarnie odnosił się do pielęgniarki przy rocznym dziecku. – Doktor do pani pielęgniarki mówił straszne słowa typu: “wyp***aj za szklane drzwi z tym małym sk***em z mutacją. Ty myślisz, że szczepionka mnie uchroni? Takie małe sk***y są najgorsze”. Padło jeszcze wiele innych przykrych słów – relacjonowała wówczas zdarzenie matka chłopca w liście do redakcji “Głosu Pomorza”.

Po tym artykule, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Słupsku zawiesił lekarza i zerwał współpracę z gdyńską firmą  przez którą był zatrudniony. Nie odebrano mu jednak ani nie zawieszono prawa do wykonywania zawodu, stąd nadal może pracować w innych placówkach medycznych, w tym m.in. tej w Sławnie.

Dyrektor placówki w Sławinie “nie widzi ani promila zaniedbań” ze strony podległego mu personelu. Tomasz Walasek zaznaczył, że pacjentkę rodzina przywiozła własnym samochodem z przychodni rodzinnej, gdzie stwierdzono bardzo wysoki poziom cukru we krwi kobiety. Podkreślił, że zmarła ona po kilkunastu minutach i stwierdza, że “reakcja może byłaby szybsza” dzięki wezwaniu pogotowia.

Według ustaleń portalu w momencie kiedy zięć kobiety przywiózł ją do szpitala, lekarz rozmawiał ws. przyjęcia innego pacjenta ze szpitala w Szczecinku. Jak twierdzi dyrektor szpitala, “lekarz w swoim wyjaśnieniu napisał, że zaraz po otrzymaniu informacji o słabej pacjentce na schodach, przebrał się i poszedł do niej. To rząd 10-12 minut”.

“Doniesienia są rzeczywiście bulwersujące” – napisał na Twitterze Rzecznik Praw Pacjenta. Poinformował, że zostało wszczęte “pilne postępowanie wyjaśniające”.

Źródło: gp24.pl; Twitter

REKLAMA