W minioną niedzielę trzech Hiszpanów nurkowało w Porcie Gdańskim. Ich łódź nie była nigdzie zarejestrowana i nie posiadała żadnych oznaczeń. Mimo to, policja nie zdecydowała się na zatrzymanie mężczyzn.
REKLAMA
W niedzielę, tuż przed godz. 2 w nocy, inspektorzy operacyjni z Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni odebrali zgłoszenie od PSP w Gdańsku o tonącej jednostce w rejonie ujścia Wisły Śmiałej. Ratownicy odnaleźli łódź, która znajdowała się ok. 2,7 mil morskich (ok. 5 km) na północ od Górek Zachodnich. Na jej pokładzie znajdowało się trzech obywateli Hiszpanii, którzy od co najmniej sześciu godzin nurkowali w tym rejonie.
Policjanci, którzy zajmowali się sprawą, ustalili, że ich łódź nie była nigdzie zarejestrowana i nie posiadała żadnych oznaczeń. Mężczyźni zapewniali, że wypłynęli w morze, bo poszukiwali bursztynu. Funkcjonariusze nie widzieli w tym nic podejrzanego i nie drążyli sprawy. Po zebraniu ustnych oświadczeń oraz spisaniu danych i numerów telefonów Hiszpanie zostali wypuszczeni. Dwóch z nich opuściło już Polskę, a ich numery są nieaktywne.
Sprawa jest jednak bardziej złożona, bo mężczyźni nurkowali w okolicy, w której znajduje się infrastruktura krytyczna, m.in. Naftoport wykonujący przeładunki z tankowców ropy naftowej i produktów naftowych w Porcie Gdańsk, dla którego wcześniej ogłoszono drugi stopień alarmowy BRAVO. Załoga posiadała drogi sprzęt do nurkowania, w tym najprawdopodobniej skuter podwodny. Eksperci cytowani przez portal Trojmiasto.pl podważają wersję Hiszpanów o poszukiwaniu bursztynu.
W całym zdarzeniu zaskakuje bierność służb. Morski Oddział Straży Granicznej nie zajmował się sprawą, natomiast policjanci nie przejęli się zdarzeniem, a z wezwania pozostała jedynie notatka służbowa. Hiszpanie nie zostali zatrzymani w celu złożenia dalszych wyjaśnień, a zastosowano wobec nich jedynie pouczenie. Nie wiadomo również, po co mężczyźni zabrali ze sobą drogi sprzęt do nurkowania, bo żaden z funkcjonariuszy ich o to nie zapytał.
Źródło: Trojmiasto.pl
REKLAMA