Cztery lata temu rząd obiecywał budowę polskiego promu. Prace jeszcze nie ruszyły, ale wydano już miliony złotych

Zdjęcie ilustracyjne, fot. Pixabay

W 2017 roku rząd w ramach tzw. “Planu Morawieckiego” przyjął program budowy promów “Batory”. Inwestycje kosztowała już 14 milionów złotych, ale promu, jak nie było, tak nie ma. Rządzący zwalają winę – a jakże – na pandemię koronawirusa i działania opozycji.

REKLAMA

W 2017 r. w Szczecinie zorganizowano uroczystość położenia stępki pod budowę promu dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Wziął w niej udział m.in. ówczesny minister finansów Mateusz Morawiecki (obecnie premier) oraz szef MSWiA Joachim Brudziński (obecnie europoseł). Wybudowany w szczecińskiej stoczni statek miał pomieścić 400 pasażerów oraz ponad 150 aut ciężarowych i 50 osobowych.

Po czterech latach sprawie przyjrzeli się kontrolerzy NIK. Ich ocena działań rządu jest druzgocąca. Wynika z niej, że dotychczasowe koszty realizacji programu budowy promów “Batory” wyniosły 14 mln zł. W tym 10 mln zł to nierozliczona zaliczka, a 4 mln zł to koszt obsługi prawnej i usług doradczych. W ocenie kontrolerów doszło m.in. do nierzetelnego wyboru wykonawcy, położenie stępki odbyło się bez projektu i planów finansowania promu.

Głos ws. porażki rządu w realizacji programu “Batory” zabrał dziennikarz RMF FM Paweł Żuchowski. “W Szczecinie z tej szopki śmiano się od pierwszego dnia. Marek Gróbarczyk, Joachim Brudziński jeszcze w to brnęli, choć opinie w Szczecinie słyszeli” – napisał Żuchowski.

Joachim Brudziński odpowiedział mu błyskawicznie, przy okazji arogancko atakując opozycję. “Szanowny panie redaktorze, oczekiwanie, że będę przepraszał i tłumaczył się hołocie i popaprańcom, którzy najpierw ‘zaorali’ nasze stocznie, a dziś ironizują i martwią się o rynek promowy i stoczniowców, jest czymś zdumiewającym. Nie mam zamiaru przepraszać za moje zaangażowanie i wiarę” – napisał europoseł PiS.

Źródło: Wirtualna Polska

REKLAMA