
Nie milkną echa skandalu, jakim był 11-stronnicowy wywiad w prorządowym tygodniku „Sieci” z ambasadorem Rosji w Polsce Siergiejem Andriejewem. Okazuje się, że tajemniczy wysłannik innym redakcjom za podobną rozmowę oferował “dodatkową gratyfikację”.
REKLAMA
W piątym dniu rosyjskiej agresji na Ukrainę, w tygodniku „Sieci” ukazał się obszerny, 11-stronnicowy wywiad z ambasadorem Rosji w Polsce Siergiejem Andriejewem. Rozmowę przeprowadzili bracia Jacek i Michał Karnowscy, którzy zarządzają gazetą. Sprawa wywołała olbrzymie kontrowersje, a autorów skrytykował nawet Tomasz Sakiewicz z “Gazety Polskiej”. Pracownicy prorządowych mediów zasłaniali się, że rozmowa została przeprowadzona jeszcze przed bandyckim atakiem Rosji na Ukrainę. Internauci namaścili autorów określeniem “Bracia Kremlowscy”.
Okazuje się, że propozycję wywiadu otrzymały również inne redakcje. Jak ujawnił zastępca redaktora naczelnego lewicowego tygodnika „NIE” Przemysław Ćwikliński, w połowie lutego przyszedł do niego pośrednik, oferując ekskluzywny wywiad z ambasadorem Rosji w Polsce. “Napomknął, że przeprowadzający rozmowę mógłby dostać gratyfikację spoza redakcji” – napisał Ćwikliński. “Odmówiłem – ze względu na uprzedzające pytania, ale przede wszystkim z powodu poniżającej propozycji ruskiego honorarium… Co to za praktyki?” – dodał.
Dziennikarz powiedział emisariuszowi, aby “poszedł w ch***, czyli do Sakiewicza, Lisickiego albo Karnowskich”. Wysłannik ambasady rosyjskiej faktycznie udał się do braci Karnowskich, co potwierdził jeden z nich. “Kiedy dotarła do nas – złożona przez pośrednika – propozycja przeprowadzenia wywiadu (…), zawahaliśmy się” – pisali wydawcy tygodnika “Sieci”. Jak widać “wahanie” nie trwało długo, ponieważ tekst został opublikowany.
Źródło: WirtualneMedia.pl
REKLAMA