Antoni Macierewicz przedstawił wyniki pracy podkomisji smoleńskiej. Mówił o “dwóch wybuchach”, ale wniosków do prokuratury brak

Antoni Macierewicz, fot. Wikimedia

Podkomisja smoleńska, kierowana przez Antoniego Macierewicza, zaprezentowała raport ze swoich prac. Autorzy powtarzali teorię mówiącą o zamachu, ale nie zdecydowali się na złożenie żadnego zawiadomienia do prokuratury w sprawie winnych tragedii sprzed 12 lat.

REKLAMA

Jak co roku, w okolicy 10 kwietnia, Prawo i Sprawiedliwość odgrzewa temat katastrofy smoleńskiej, zapewniając, że jest już o krok od wyjaśnienia przyczyn tragedii. Dziś, dzień po 12. rocznicy wypadku na lotnisku w Smoleńsku, sejmowa podkomisja pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza zaprezentowała “Raport z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu 154-M nr 101 nad lotniskiem Smoleńsk Siewiernyj na terenie Federacji Rosyjskiej”.

Macierewicz przekonywał, że “katastrofa z 10 kwietnia 2010 r. na lotnisku pod Smoleńskiem była wynikiem aktu bezprawnej ingerencji”. – Głównym i bezspornym dowodem ingerencji Rosji był wybuch w lewym skrzydle samolotu przed minięciem brzozy – mówił. – Podkomisja precyzyjnie zidentyfikowała miejsce, czas i dźwięk eksplozji, która zniszczyła skrzydło i zapoczątkowała katastrofę. Jej kontynuacją była następna eksplozja w centropłacie kilkanaście metrów nad ziemią, która zniszczyła cały samolot i zabiła polską delegację – dodał.

Zdaniem Macierewicza podkomisja dysponuje zeznaniami i relacjami świadków, w tym przede wszystkim Rosjan. Wielu z nich miało słyszeć eksplozję zanim samolot uderzył w ziemię. – Ponad 20 z nich słyszało, co najmniej dwie eksplozje, widziało wybuch i widziało rozpad samolotu, zwłaszcza jego ogonowej części – mówił szef podkomisji. Podkomisja wykazała obecność materiałów wybuchowych, takich jak pentryt, trotyl, heksogen i nitrogliceryna, na wraku samolotu

Podkomisja zaprezentowała również “zalecenia profilaktyczne” dla polskich służb specjalnych, które mają wykluczyć podobne zdarzenia w przyszłości. Podkomisja nie poinformowała jednak o żadnym wniosku ani zawiadomieniu do prokuratury. Skoro członkowie zespołu są przekonani o wybuchach na pokładzie rządowego Tupolewa, to niewyjaśniona pozostaje kwestia, kto, na czyje zlecenie, i w jaki sposób zdetonował rzekomy ładunek wybuchowy.

Źródło: Radio ZET, Wprost.pl

REKLAMA